Łemkowyna Ultra Trail – Setka, pięćdziesiątka i upór maniaka
150 km! Sto pięćdziesiąt! Tyle kilometrów przegiegłem przez Beskid Niski. Było błoto, pot, łzy i mięso. Dużo mięsa. Bardzo dużo. Szczegóły w środku
150 km! Sto pięćdziesiąt! Tyle kilometrów przegiegłem przez Beskid Niski. Było błoto, pot, łzy i mięso. Dużo mięsa. Bardzo dużo. Szczegóły w środku
Chudy Wawrzyniec w Beskidzie Żywieckim dał mi popalić jak mało który bieg. O tym jak z dnia konia szybko może zrobić się kryzys pod ryzykiem zejścia z trasy i o tym jak szybko zrzucić zbędne kilogramy.
O biegu, który nie chciał się odbyć. Niepokorny Mnich był przekładany 3x, ale ostatecznie się udało. Przebiegłem 95 km przez Pieniny w ponad 30 stopniowy upale.
Kolejna cegiełka w drodze na Barkley. 73,3km oraz 3000m w górę, a potem w dół. Był pot, była krew, były skurcze, nawet łezka się zakręciła. Nie zdradzę, czy dobiegłem w jednym kawałku, musisz przeczytać, żeby się dowiedzieć. Dostałem mocno w kość: zimno, wiało, padało, ale co nas nie zabije… itd.
Moje pierwsze ultra! Jak to się stało, że tłukę teraz setki w górach i bynajmniej nie chodzi tu o pojemność kieliszków.